Ostatnimi czasy na rynku pracy bardzo dużo mówi się o marce pracodawcy. Employer Branding jest nie tylko modny, ale wręcz niezbędny, aby pozyskać do firmy najlepszych specjalistów. Co jednak z drugą stroną medalu? Co to jest marka pracownika i dlaczego powinniśmy o nią dbać? Jak uchronić się przed najczęstszymi błędami, które niszczą dobrą opinię o kandydacie do pracy? Na te wszystkie pytania znajdziecie odpowiedź w naszym artykule.
Każdy z nas ma jakąś markę osobistą. O tym czy jest ona dobra czy zła decydujemy sami dokonując codziennych wyborów. Nasza marka w kontekście rynku pracy kształtowana jest najmocniej w okresach zmiany miejsca zatrudnienia. To wtedy w największym stopniu troszczymy się o to, jaką opinią cieszymy się wśród pracodawców. Warto świadomie kierować wyobrażeniami ludzi na nasz temat oraz kształtować swój pozytywny wizerunek w otoczeniu biznesowym. Nigdy nie wiadomo kim będzie nasz następny pracodawca.
Rekruterzy mogą w nieskończoność opowiadać historię o sytuacjach, jakie przytrafiały im się w prowadzonych procesach rekrutacyjnych. Niestety spora część tych opowieści dotyczy sytuacji, które wcale nie przyprawiają ich o śmiech, a co gorsza – powtarzają się cyklicznie. Jakie błędy kandydatów do pracy w największym stopniu psują ich opinię na rynku? Trochę z przymrużeniem oka stworzyliśmy naszą osobistą typologie kandydatów, którzy nie wychodzą z rozmów rekrutacyjnych z twarzą.
Najczęstszy z głównych grzechów kandydatów to nie przychodzenie na rozmowy o pracę. Gdybyśmy zaczęli spisywać wymówki jakie nasi rekruterzy usłyszeli, aby usprawiedliwić absencję na spotkaniu rekrutacyjnym, kończylibyśmy właśnie 3 tom. Notorycznie nieobecni to kandydaci, którzy do ostatniej chwili zapewniają o swoim zainteresowaniu ofertą i rozmową, a później słuch po nich ginie. Niestety tego typu „zapadnięcia się pod ziemię” zdarzają się również na dalszych etapach rekrutacji, a czym dalej w las… tym gorzej dla kandydata. Po drugiej stronie stołu rekrutacyjnego znajduje się człowiek, nie maszyny, dlatego nieprzyjście na rozmowę lub nieodebranie telefonu od rekrutera zostaje zapamiętane – na długo.
Ten typ kandydata uczestniczy w procesach rekrutacyjnych dla tzw. „badania rynku”, z góry wiedząc, że w tym momencie nie szuka pracy. Niestety, ale jest to odpowiednik pracodawcy, który wcale nie szuka pracownika, ale wystawia ogłoszenia dla zbadania potencjału kandydatów. Obie strony nie są tu bez winy. Jak jednak takie „badania” odbijają się na wizerunku kandydata? Bardzo negatywnie. Musimy pamiętać, że nikt z nas nie żyje w próżni, a nasze wybory i działania zostawiają ślad. Nasze imię i nazwisko, zwłaszcza w wąskich wyspecjalizowanych branżach, przewija się przez wiele procesów rekrutacyjnych, w rozmowach wielu rekruterów. Są lepsze sposoby, aby być na bieżąco z realiami rynku pracy. Rekruterzy z firm rekrutacyjnych chętnie doradzają Kandydatom co do poziomu wynagrodzenia czy sposobów prezentowania się na rozmowach rekrutacyjnych, tu warto szukać wiedzy, szczerze przyznając czego w danej chwili potrzebujemy.
Negocjator, podobnie jak badacz, nie do końca chce zmieniać pracę, przechodzi jednak wszystkie etapy rekrutacji, aby gdy dostanie ofertę, wynegocjować lepsze wynagrodzenie u obecnego pracodawcy. Takie sytuacje się zdarzają i każdy rekruter ma tego świadomość. Jeżeli to efekt niezamierzony, to rekruter (też człowiek) cieszy się nawet, że miał swój udział w polepszeniu sytuacji kandydata. Co innego, kiedy kandydat z góry wie, że pracy nie zmieni, szuka tylko argumentów do rozmowy o podwyżce. Takie zachowanie powoduje negatywne nastawienie rekruterów do kandydatów w przyszłości. Wycofanie się z przyjęcia oferty na zaawansowanym etapie rozmów nie pozostawia po sobie dobrego wrażenia. Dlatego, aby nie narażać się na niepochlebne opinie środowiska branżowego, lepiej nie szukać argumentów do podwyżki w innych firmach, tylko w swojej pracy i umiejętnościach.
Pinokio to kandydat z wyobraźnią, który kłamie w CV oraz na rozmowie rekrutacyjnej. Wszyscy znamy jednak powiedzenie kłamstwo ma krótkie nogi… W przypadku nowej pracy nawet bardzo krótkie. Niestety, ale otrzymując nową pracę na podstawie nieprawdziwych – najczęściej przesadnie optymistycznych, informacji o sobie, kandydat kreuje w pracodawcy równie wysokie oczekiwania, których w efekcie nie jest w stanie spełnić. Już w pierwszych tygodniach pracy okazuje się jakie są faktyczne umiejętności i kwalifikacje kandydata, rozbieżności między wyobrażeniem, a rzeczywistością owocują bardzo często negatywną atmosferą, frustracją, a nawet zwolnieniem. Pracodawcy pozostaje niemiłe wspomnienie, kandydatowi krótki epizod w CV, który przy kolejnych rekrutacjach trzeba będzie wytłumaczyć.
Skoczek to kandydat, który bardzo często zmienia pracę. Co to znaczy bardzo często? To pytanie, z cyklu tych, na które odpowiedź brzmi – to zależy. W dobie sfragmentaryzowanych i nieciągłych karier, przekwalifikowywanie się i zmiany pracy są czymś normalnym. Coraz rzadziej zdarzają się kandydaci, którzy całe swoje dorosłe życie spędzają w jednej firmie. Z drugiej jednak strony mamy osoby, które bardzo mocno szukają swojego miejsca i np. w ciągu 5 lat mieli 17 pracodawców (prawdziwy przypadek). Takie CV niestety bardzo często źle świadczy o kandydacie, załatwiając mu łatkę pracownika nielojalnego, który prawdopodobnie również tym razem „szybko się znudzi”. Dlatego odpowiedzialne planowanie swojej kariery zawodowej jest czymś bardzo ważnym. Dobrze jest eksperymentować, szukając dla siebie najlepszej drogi. W pewnym momencie trzeba się jednak na coś zdecydować i konsekwentnie realizować swój plan.
Oto 5 typów kandydatów, którzy zasłużyli na swoją negatywną opinię na rynku rekrutacyjnym. Dlatego, aby zadbać o swoją opinię w oczach rekruterów i przyszłych pracodawców warto świadomie kierować swoją karierą zawodową i unikać wypunktowanych przez nas błędów. Mimo, że tym razem podeszliśmy do tematu z uśmiechem na twarzy, rekruterom spotykającym się z powyższymi sytuacjami nie jest do śmiechu. Jeżeli chcesz się również dowiedzieć jakich błędów nie popełniać na rozmowie rekrutacyjnej, sprawdź nasz wcześniejszy wpis.